piątek, 25 października 2013

dwa.

Dostaje cios, ta sama myśl w głowie odzywa się: "Czy odciąć rękę, która karmi mnie? Czy bez godności swej, ten ciężar w ciszy nieść?"

Poranek niczym nie różnił się od wszystkich innych poranków, Bartek spał wtulony w moje plecy i lekko pochrapywał. Po cichu wymsknęłam się z jego objęć, narzuciłam na siebie koszulkę Kurka i podążyłam w stronę kuchni. Uchyliłam okno, pozwalając promieniom słońca wpaść do pomieszczenia. Zdałam sobie sprawę, że od dziś codziennie rano będzie witać mnie słońce, a nie moskiewskie, zachmurzone niebo. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Upiłam łyk wody i spojrzałam na ścienny zegar. Dochodziła dziewiąta, a mnie właśnie olśniło i przypomniałam sobie, że Kurek na ósmą miał stawić się w siedzibie klubu. Wybiegłam z kuchni, potykając się o nierozpakowany karton.
-Bartek! Wstawaj!
Krzyknęłam naiwnie, bo przecież wiedziałam, że mój mąż ma cholernie twardy sen. Potrząsnęłam jego ramieniem, ale on tylko mruknął coś niewyraźnie.
-Cholera, Kurek!
Otworzył leniwie oczy i zdezorientowany spojrzał na mnie.
-Jest dziewiąta! Godzinę temu powinieneś być w klubie.
Zerwał się na równe nogi, plącząc się w kołdrze. Czasami jest z nim gorzej jak z małym dzieckiem.
-Ja pierdole, nie mogłaś mnie obudzić wcześniej?!
Wydarł się na mnie, przeszukując szafę.
-Może to moja wina?!
-Tak!
-Trzeba było sobie budzik nastawiać, idioto!
-Nastawiłem! Gdzie jest moja koszula?
-Nie wiem.
Fuknęłam zdenerwowana jego zachowaniem.
-To co ty cholera wiesz?!
-Wiem, że mam cię już dosyć!
W ostatnim momencie gryzę się w język i powstrzymuję się od powiedzenia „wiem, że już cię nie kocham!”. Wyrzuciłabym z siebie to, co już od dawna we mnie siedzi i pożera od środka. Użyłam i tak o wiele bardziej łagodnych słów, jednak widząc zatrzymanego w pół kroku Kurka ze smutkiem i wściekłością na twarzy, patrząc w jego przepełnione bólem oczy przypominam sobie, że przecież jestem dla niego kochającą żoną, z którą chcę spełnić resztę swojego życia.
-Z tego co zauważyłem to masz mnie dosyć od kilku tygodni.
Mówi przerażająco ponurym i niepodobnym do niego głosem, a potem zamyka się w łazience, żeby po chwili trzasnąć drzwiami wyjściowymi i pognać do klubu. A ja – z całkowitym rozchwianiem emocjonalnym i ze łzami w oczach wychodzę na ogromny balkon dzierżąc kubek kawy w dłoni i paczkę mentolowych, które przecież rzuciłam, bo Bartosz mnie o to prosił.
Kolejna kłótnia o nic, kolejne ostre słowa, kolejny odpalony papieros i kolejny dzień bez miłości.
Nie kocham go. Nie potrafię go już kochać. Nie umiem, cholera nie umiem.
Wracam do środka, a moją uwagę przykuwa zdjęcie leżące pośród sterty niepoukładanych rzeczy. Czarny garnitur, biała suknia i welon, pełno kwiatów, dorożka z dwoma końmi w tle. Ale przede wszystkim dwójka pozornie szczęśliwych osób. Młoda para. Kropla słonej łzy spływa na fotografie. Odrzucam zdjęcie w kąt i wycieram policzki, słysząc trzaśnięcie drzwiami.
-Zajebiście, cudowne zdanie sobie o mnie wyrobili.
Fuka gniewnie wchodząc do salonu, a ja spoglądam na mojego męża i widzę w nim obcego faceta, którego nie znam, a już na pewno nie kocham.

*

Pierdolić to wszystko.
Projekt z gubimy-się ruszy najprawdopodobniej po zakończeniu Kubiaka

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ten Bartek to taki ciapowaty trochę jest i taki chamewski. Podsumowując: czyli taki jak zawsze.
      chcęwięcejchcęwięcejchcęwięcej <3

      Usuń
  2. uwielbiam Cię po prostu! *_* czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja powiem tylko tyle: jesteś boska. <3 A za to Bartek nie i niech się ogarnie i niech walczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pretensje i złość w niczym nie pomogą, tylko pogorszą całą sytuacje. Obydwoje powinni się ogarnąć, przemyśleć kilka spraw i przede wszystkim porozmawiać na prawdę szczerze. I dopiero później walczyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. ten Bartek jakis taki jest..
    czyzby on juz jej tez nie kochał..
    czekam na wiecej :)
    zapraszam w wolnej chwili do mnie:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny:) Serdecznie zapraszam na 18 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie rozumiem bohaterki. Krótko po ślubie uświadamia sobie, że nie kocha mężczyzny z którym wzięła ślub, z którym chciała stworzyć rodzinę? Ehh...
    Mam nadzieję, że jednak nie dojdzie do rozwodu.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam. ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo często jest tak, że uczucie się wypala. Ale nie na tak krótki czas po ślubie. Dlatego nie wiem, co siedziało jej w głowie, jak wychodziła za Bartka. Rani siebie i jego... :<

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś się wypaliło. Może to wcale nie było prawdziwa miłość tylko przelotne uczucie? Tylko teraz pytanie, czy to ma jeszcze sens? Iga sama zagubiła się pomiędzy swoimi uczuciami i wcale jej się nie dziwię. Ale skoro oboje się męczą, to może łatwiej jest zakończyć to małżeństwo? Sama nie wiem, nie chciałabym znaleźć się na miejscu bohaterki.

    Zapraszam na nowy projekt z Ignaczakiem w roli głównej:
    http://smak-klamstw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Twoje opowiadania i Ty o tym doskonale wiesz. Myślę,że ta para trochę się po prostu pogubiła w swoich uczuciach. W małżeństwo trzeba wkładać ogrom pracy , miłość nie wystarczy i może Oni nie byli tego świadomi. Mam nadzieję,że ten kryzys jest tylko chwilowy . Nie da się tak po prostu przestać kogoś kochać i mam nadzieję,że uwzględnisz to. ;)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  11. 20 rozdział już jest. Zapraszam http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Podasz link do twojego tumblr a?

    OdpowiedzUsuń
  13. Serdecznie zapraszam na 22 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. http://odzawszenazawsze.blogspot.com/ 24 rozdział. Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na 26 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Wracam również i tutaj, by dokończyć nieprzeczytaną historię Kurków, a że już mam w zwyczaju nadrabianie i komentowanie każdego rozdziału z osobna, to sobie troszkę poczytasz moich wypocin. :)
    Odnoszę wrażenie, że Bartek zjadł wszystkie rozumy świata i traktuje swoją żonę nie tak, jak powinien. No, bo czy to jej wina, że ona zaspał i nie zjawił się o wyznaczonej godzinie w klubie? No hello!

    OdpowiedzUsuń