Nie mów nic,
nie chce mi się gadać. Nie oczekuj dziś ode mnie, że nagle będę inny. W głębi
duszy czujesz - powraca blask ciszy.
Kończąc rozpakowywać ostatnią walizkę podchodzę do dużego
okna, za którym rozciąga się piękny krajobraz słonecznych Włoch. Opieram się
rękoma o parapet i przymykam lekko oczy. Jedna słona łza spływa po zaróżowionym
policzku i spada na dekolt. Czuję jego duże dłonie na brzuchu i brodę
opierającą się na mojej głowie. Przecieram twarz i próbuję się odwrócić.
-Bartek, zostaw.
Nie reaguję, więc wyrywam się, ale jego uścisk jest zbyt
silny.
-Puść mnie.
Zwalnia uścisk, a ja natychmiast odchodzę. Kieruję się do
kuchni, której tak naprawdę nie zdążyłam jeszcze ogarnąć, panuje tu nieład.
Uchylam okno, wstawiam czajnik i rozglądam się w poszukiwaniu kubka.
-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi?
-O nic.
-Właśnie widzę. Iga, co się dzieje? Dlaczego jesteś taka?
-Jaka?
-Oziębła, chłodna, oschła.
-Wydaję ci się.
-Nie, nie wydaję mi się. Nie pojmuję dlaczego własna żona
nie pozwala mi się dotknąć, pocałować. Nie rozmawiasz ze mną, nie chcesz nawet
na mnie patrzeć.
-Bartek, daj spokój. Mam zły dzień.
Podchodzi, otulając mnie ramieniem.
-Te złe dni trwają już miesiąc. Nie poznaję cię.
Po raz kolejny się wyrywam.
-Spieprzaj.
Mruczę pod nosem i zatrzaskuję się w ogromnej łazience.
Spoglądam w lustro i co widzę? Dwudziestoczteroletnią
mężatkę, z potarganymi włosami i cholernie smutnymi oczami. Coraz częściej
zaczynam się zastanawiać czy ten cały ślub nie był tylko na pokaz, czy my nie
zgrywamy szczęśliwego małżeństwa tylko na pozór. Czy nie znudziliśmy się sobie,
czy nie pośpieszyliśmy się z tym wszystkim. Może to jednak nie jest miłość do
końca świata, i o jeden dzień dłużej? Może nas
już nie ma?
Spłukuję z siebie białą piane i otulam ciało ręcznikiem. Z
długich włosów spływają kropelki wody, mokre stopy zostawiają plamy na
płytkach. Wychodzę z pomieszczenia i udaję się do sypialni, w której niepoukładane
są jeszcze niektóre rzeczy. Chwytam pierwszą lepszą koszulkę, akurat tę starą,
treningową z małą szóstką. Zarzucam ją na siebie nie przejmując się faktem, że
nie zasłania mi nawet połowy ud. Wycieram włosy w ręcznik, kiedy nagle czuję
jego ręce na moim podbrzuszu. Jego usta składają delikatne pocałunki na mojej
szyi, a ja staram się nie wyrywać, nie wrzeszczeć na niego, nie obrażać. Jego
dotyk, który kiedyś doprowadzał mnie do szału, sprawiał że było mi jak w
niebie, a z moich ust wydobywały się jęki rozkoszy, na ciele pojawiały się
ciarki, teraz najzwyczajniej w świecie mnie irytuje.
Przegryza płatek ucha, błądząc rękoma pod dopiero co
założoną koszulką. Odwraca mnie do siebie i wpija się w moje wargi. Oddaję
zachłannie pocałunki, choć wcale nie mam na to ochoty, nie sprawia mi to
przyjemności. Popycha mnie na wielkie, małżeńskie
łóżko i przygniata swoim ciężarem. Zrywam z niego koszulkę i spodenki, on po
chwili robi to samo. Zostawia wilgotne ślady na całym moim ciele, miażdży moje
usta. Błądzę rękoma po jego umięśnionym torsie, wbijam paznokcie w ramiona,
kiedy Bartosz jednym zdecydowanym ruchem wchodzi we mnie. Porusza się coraz
szybciej, szepcząc moje imię. Gdy szczytujemy, gryzę jego szyję, zostawiam czerwone
szramy na plecach. Opada ciężko na łóżko i stanowczo przyciąga mnie do siebie.
Wtapia nos w wilgotne włosy i cicho mruczy.
-Kocham cię skarbie.
Zamykam oczy, nie pozwalając spłynąć łzom po mojej twarzy.
Odsuwam się od niego, kładąc się jak najdalej. Słyszę jak wzdycha i układa się
do snu.
Kolejny seks pozbawiony uczuć i miłości, wyuczony na pamięć.
Kolejna noc niby razem, a tak naprawdę osobno. Kolejne kocham cię, wypowiedziane z jego ust, i kolejna chwila ciszy z
mojej strony. Kolejna noc ze łzami, wyrzutami sumienia i wątpliwościami.
Zamykam oczy i zasypiam pierwszy raz w naszym nowym
mieszkaniu, nowej sypialni, nowym łóżku. Zasypiam, nie kochając chyba nikogo.
*
Byle do 12 października.
Kurdeee... szkoda, że ona sądzi, iż go nie kocha... Może tak naprawdę po prostu te uczucia gdzieś zasneły i się jeszcze obudzą?
OdpowiedzUsuńklepa na podium ;d
OdpowiedzUsuńMonotonia wkradła się w małżeństwo tej dwójki i męczy oboje. Chociaż Bartek się stara to Iga odtrąca go od siebie już nic do niego nie czując. Ale czy na pewno już go nie kocha ? Ona chyba sama pogubiła się w tym wszystkim i próbuje to ukryć przed Bartkiem raniąc siebie i jego. A ja cierpię razem z nimi.
UsuńDlaczego Bartek tak cholernie pasuje do roli pokrzywdzonego faceta? A ilekroć widzę zdjęcie przy opisie bohaterów, sama mam łzy w oczach. Wiki, zaraz będę tutaj płakać!
OdpowiedzUsuńJeśli Iga jest pewna, że go nie kocha, nie powinna go zwodzić. Szkodzi sobie, szkodzi jemu. Ale skoro wciąż z nim jest, może sama nie jest do końca pewna tego, co czuje? Może niech pozwoli Bartkowi na obudzenie w niej miłości? Rany, niech go tylko nie krzywdzi :c
Ogólnie to patrząc na to zdjęcie mi również chcę się płakać, bo jak można nie płakać, patrząc na zdjęcie kogokolwiek z tego finału Ligi Mistrzów?
UsuńUwielbiam to. Bardzo, bardzo uwielbiam. I powiem Ci, że lubię tu Bartka, co przecież jest rzeczą absurdalną! Jak ja mogę lubić Bartka? Tego Bartka. <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle ona jest dziwna, On ją kocha a ona nawet nie potrafi powiedzieć mu prawdy. Mam nadzieję że im się jeszcze ułoży.
OdpowiedzUsuń:< Zaczynam współczuć Bartkowi. Kobieta, którą kocha, która jest jego żoną, nie kocha go. A on się tam bardzo stara.
OdpowiedzUsuń:< Zaczynam współczuć Bartkowi. Kobieta, którą kocha, która jest jego żoną, nie kocha go. A on się tam bardzo stara.
OdpowiedzUsuńto jest świetne i cholernie smutne.... Czekam na więcej :-D
OdpowiedzUsuńJak można nie kochać Bartosza - swojego męża? Ehh..
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam. ; )
Wspaniałe ;) Nie rozumiem Igi. Jak może nie kochać Bartka skoro widzi jak jemu bardzo na niej zależy i jak ją kocha? No czekam na następny i na dalszy ciąg ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Nie rozumiem jak Iga może nie darzyć miłością Bartka ,bo jak można go nie kochać no . Nie wiem jak Bartek poradzi sobie z tą sytuacją.
OdpowiedzUsuńProsiłaś o informowanie o nowościach więc zapraszam na nowy rozdział na jesteś-wszystkim-czego-potrzebuje.blogspot.com
Buziaki
super super super, wreszcie coś innego niż cudowne, słodkie historie jakich tu jest sporo!
OdpowiedzUsuńjakie to smutne. ;c
OdpowiedzUsuńKurde. Bartek się tak stara, a Iga na każdym kroku go odpycha. Wydaje mi się, że w ich życie wdarła się rutyna, która tak bardzo niszczy to, co kiedyś ich łączyło. Wszystko stało się codziennością, wszystkie czynności stały się powielanymi schematami - a tak nie powinno być. Myślę, że może ich uratować tylko szczera rozmowa...
OdpowiedzUsuńściskam, Patex :*
Widać, że Iga jest zagubiona. I niestety sama niszczy to co ich łączy. Ukrywanie prawdziwych uczuć, uciekanie od szczerej rozmowy nie jest dobrym sposobem. Może z czasem coś się zmieni?
OdpowiedzUsuńTyle wątpliwości spłynęło na Igę. Cholernie ciężko żyć z osobą której się nie kocha, tylko po to by jej nie zranić. Współczuje jej.
OdpowiedzUsuńhttp://going-to-scream.blogspot.com
http://thinking-of-us.blogspot.com
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie
OdpowiedzUsuńZapowiada się kolejne bardzo ciekawe opowiadanie. Jestem ciekawa jak postąpi Iga. Przed nią trudny wybór pozostać przy mężu mimo tego że CHYBA go nie kocha czy pozbawić złudzeń i odejść.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA♥
Będę :3
OdpowiedzUsuńwidzę kolejne bardzo dobre i ciekawe opowiadanie ;p
ciekawe jak postąpi Iga.
mam nadzieje że dobrze :)
czekam na więcej ;3
Serdecznie zapraszam na trójkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://damy--rade.blogspot.com/