Spróbuj
powiedzieć to, nim uwierzysz, że nie warto mówić kocham. Spróbuj uczynić gest,
nim uwierzysz, że nic nie warto robić.
-Iga, przepraszam za poranek.
Słyszę głos Bartosza, ten spokojny i kojący, zupełnie inny
od tego z rana. Odrywam wzrok od książki i unoszę głowę. Jego smutne spojrzenie
przeszywa mnie całą, ale już na mnie
nie działa. Nie wywołuję dreszczy, nie sprawia że najchętniej rzuciłabym się mu
na szyję i cholernie mocno przytuliła, nie wzbudza tylu emocji i nie powoduję
szklistych oczu. Bartosz jest mi obojętny,
a ja chyba nie mam siły tego ukrywać.
-Iga, odezwij się.
Kanapa ugina się pod ciężarem przyjmującego, który opiera
głowę o moje ramię i nerwowo wyłamuję palce. Odkładam jedenaście minut na bok i rozplątuję koka na czubku głowy. Bawię
się spinkami i gumką, próbując zająć czymś ręce. Bartek wodzi nosem po szyi,
drażniąc moją skórę.
-Powiedz coś.
Mruczy cicho. Podnosi głowę i z wyczekująco wpatruję się w
moje piwne oczy.
-Wiesz co Bartek, ja już nie potrafię cię kochać.
Mówię beznamiętnie i wstaję z sofy.
-Pójdę się przejść.
Ostatni raz spoglądam na otępiałego i zdrętwiałego Kurka, a
potem znikam na drzwiami nowego mieszkania. Błądzę uliczkami Maceraty,
wsłuchując się w powoli cichnące miasto. Księżyc już dawno zastąpił słońce na
niebie, a piesi nocą porzucają samochody czy skutery i udają się na spacer.
Wracam po godzinie, mając nadzieję, że mój mąż już śpi.
Niestety zastaję go z pilotem w ręku, rozbitym wazonem na podłodze i przedartym
na pół naszym ślubnym zdjęciu na
kolanach.
-Gdzie masz fajki?
Pyta, gdy mnie zauważa.
-Przecież ty nie palisz. W torebce.
-Przecież ty mnie nie kochasz. Daj.
Zamglony głos siatkarza roznosi się po salonie. Rzucam mu
paczkę papierosów, a sama wychodzę na balkon. Po chwili i on staje obok mnie, opierając
się o balustradę. Nieporadnie próbuję odpalić fajkę, a gdy już mu się to udaję,
zaciąga się nią mocno. Wypuszcza dym odchylając głowę w tył, chwyta palcami
ustnik i kieruję go w moją stronę. Biorę papierosa i robię to samo co on.
-Można tak po prostu przestać kogoś kochać?
Rzuca jakby w powietrze, ale wiem że oczekuję mojej
odpowiedzi.
-Nie wiem. Bartek, może my po prostu potrzebujemy przerwy?
-A jeśli ta przerwa nie pomoże? Rozwód?
-Przecież i tak się nie zgodzisz.
Prycham, ponowie się zaciągając.
-Dlaczego?
-Nie lubisz szumu, a media na pewno tego nie przeoczą.
Milknie, bawiąc się złotą obrączką na palcu serdecznym.
-Iga, ale przecież wszystko było dobrze. Piękny ślub,
Włochy, wspólne plany, dziecko w niedalekiej przyszłości. Byłaś szczęśliwa.
-Nie Bartek. To ty chciałeś ślubu, rodzice chcieli ślubu,
wszyscy inni chcieli ślubu, tylko nie ja. Ty wybrałeś Włochy, ty planowałeś
nasze życie, ty chciałeś dziecka, ty byłeś szczęśliwy. Nie ja.
Stanęłam naprzeciwko niego i zobaczyłam łzy spływające po
policzkach. Bartosz nigdy nie płakał. Był smutny, miał szkliste oczy, owszem,
ale nigdy nie uronił łzy. Teraz słone krople lały się po jego twarzy ukrytej w
dłoniach. Coś złapało mnie za serce.
-Bartuś.
Wyszeptałam, przytulając go do swojej piersi.
-Zostaw mnie, chcę być sam.
Wyłkał, a ja posłusznie opuściłam balkon. Skulona położyłam
się na ogromnym łóżku, a zanim Morfeusz porwał mnie w objęcia usłyszałam
strzępek rozmowy.
-Piotrek, kurwa, życie mi się pierdoli.
*
Przepraszam.
Chwilowo mnie w ogóle w tym blogowym świecie nie ma.
Wystarczy to: Piotrek, kurwa, życie mi się pierdoli i mnie masz.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się furii, wrzasku, roztrzaskanych talerzy na kuchennych kafelkach, porozrzucanych kartonów, które jeszcze stoją w kącie nierozpakowane, a zastałam łzy. Słone łzy Bartusia. I co teraz? Zostawi go, czy obudzą się w niej uczucia?
OdpowiedzUsuńmasz mnie całą tym rozdziałem <3 no i Nosowska <3
OdpowiedzUsuńWarto było czekać. Chyba będę płakać.
OdpowiedzUsuńJejku ale mi szkoda Bartusia;( Czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńBuuuu. Jak go nie lubię, tak teraz jest mi go szkoda. Niech sobie zrobią przerwę czy coś, a później wrócą do siebie, bo nie chcę, żeby był smutny...
OdpowiedzUsuńBartek ma trochę racji, przecież nie można ot tak kogoś przestać kochać, gdy wcześniej darzyło go się ogromnym uczuciem. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Pozdrawiam. ; )
Ej no przecież nie można po prostu przestać kogoś kochać.
OdpowiedzUsuńTo niemożliwe. Iga albo NIGDY go nie kochała, albo po prostu musi się zastanowić.
Bartek płaczący powiadasz ? Nie lubię tego! Tak wiem, za słodko też nie może być.. Ale cholera, nie zgadzam się! kurcze, szkoda, że Iga nie porozmawiała z nim wcześniej. przed ślubem, przed tą całą sielanką. tak na spokojnie. on też nie widział, że jest coś nie tak, tylko ja się pytam jakim cudem mieszkając z nią pod jednym dachem, patrząc jej codziennie w oczy, NIC NIE ZAUWAŻYŁ ?!.. patrząc jednak na postawę Bartka, widać, ze chce ratować swoje małżeństwo i tym zaplusował. mam nadzieję, że nie spocznie na laurach i będzie się starał ponownie rozkochać Igę. przecież to nie może się tak skończyć! przynajmniej ja Ci na to nie pozwalam! Czekam na następny, oby jak najszybciej ; ) Pozdrawiam, Młoda.
OdpowiedzUsuńCholera, zakochałam się w tym rozdziale. Co ja mówię - W CAŁYM OPOWIADANIU. I zgadzam się z innymi czytelniczkami - ot tak przestać kochać się nie da. Mam nadzieję że oboje przejdą ten kryzys razem, że wspólnie go pokonają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Amelia :*
tak mnie smutno. cholera.
OdpowiedzUsuńNie jest im łatwo, ale może uda się im jakoś ułożyć ich wspólne życie?
OdpowiedzUsuńTo chyba najgorsze, co można zrobić drugiemu człowiekowi - powiedzieć, że już się go nie kocha. Takie słowa pozostawiają ślad na zawsze, pozostawiają też wiele pytań, na które nigdy nie będzie odpowiedzi. Bo w to, że można przestać kochać nie wątpię. Można. Można też zdać sobie z tego sprawę nagle, bez jakiegoś szczególnego powodu.
OdpowiedzUsuńNormalnie prawie płaczę :(( To jest cudne, ale mam nadzieję, że jeszcze się między nimi ułoży :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na szóstkę:
OdpowiedzUsuńhttp://damy--rade.blogspot.com/
Ten krótki monolog o tym że nigdy nie była szczęśliwa wywołał u mnie łzy. Popłakałam się bo ja nie zniosłabym takich słów z ust bliskiej mi osoby. Wolałabym umrzeć.
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA♥
Zapraszam na 28 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na mojego pierwszego bloga http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem co mogę napisać. To trudne i niezwykle bolesne usłyszeć od bliskiej osoby takie słowa. Po takich słowach trudno się pozbierać ,bo przecież jak można pozbierać się gdy cały dotychczasowy świat ulega zniszczeniu w jednym momencie?
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award! Mam nadzieją, że odpowiesz na moje pytania. Więcej na http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do Nagrody Liebster Blog Award :) więcej informacji tutaj: http://zmartwieniami.blogspot.com/p/blog-page_14.html
OdpowiedzUsuńZapraszam na pierwszy rozdział http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na dwójkę http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na trójkę http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/ jeśli możesz zostaw jakiś komentarz:)
OdpowiedzUsuńCzy można przestać kochać, tak z dnia na dzień? Chyba nie... No chyba, że Iga juz od dawna nie kochała Bartka... Kurcze, ciężko stwierdzić, co tak naprawdę jest przyczyną ich nieudanego związku. Pewnie i jedno i drugie ma trochę racji w tym, co mówi, ale przecież można usiąść i wszystko na spokojnie sobie wyjaśnić, ułożyć od nowa... Wierzę, że i tak będzie w tym przypadku.
OdpowiedzUsuń