Nie mieliśmy
kiedyś nic, prócz siebie. Dotyków dłoni, krzyków w gniewie i morza łez.
Zrobiliśmy razem setki kilometrów po niebie, ale na którymś z postojów
zostawiliśmy sens.
Prawie puste lotnisko, kilka osób podobnie jak ja na kogoś
czeka. Bawię się kluczykami od samochodu, gdy nagle słyszę radosny krzyk.
-Iga!
Odwracam się i niemalże zderzam się z przyjaciółką. Tulimy
się do siebie przez chwilę, a potem podążamy na parking. Zośka gada jak najęta,
chce jak najszybciej nadrobić długi czas rozłąki. Otwierając drzwi
mieszkania do moich uszu dobiegają
słowa, których najbardziej się obawiałam.
-A gdzie Bartek? Pewnie na treningu?
Pyta beztrosko rozglądając się po pomieszczeniu.
-No właśnie chodzi o to, że Bartka nie ma.
-Słucham?
-To znaczy jest, ale na drugim końcu miasta. Nie mieszkamy
razem.
Jej mina lekko mnie przeraża, dlatego odwracam się w stronę
kuchni. Spoglądam na telefon i widzę kolejną wiadomość od Kurka.
-Jak to nie mieszkacie razem? Iga, co wyście znowu narobili?
-Nic, po prostu się rozstaliśmy.
Mówię cicho, a po chwili czuję otaczające mnie ramiona
przyjaciółki. Nie lubię gdy ktoś mi współczuję albo robi coś z litości, dlatego
odrywam się do niej i z uśmiechem na ustach mówię, że wieczorem idziemy
zaszaleć do jakiegoś włoskiego klubu.
Zośka postanawia wziąć prysznic, a ja w tym czasie
przyrządzam pachnący pomidorami i bazylią makaron. Ignoruję natarczywy telefon
i po prostu go wyłączam.
Po trzech godzinach siedzimy w klubie, o jakże urokliwej
nazwie „Fascino”
i sączymy kolorowe drinki. Zosia długo nie wytrzymuje i szaleje na parkiecie, a
ja obracam złotą obrączkę na palcu, co jakiś czas pociągając łyka mojito.
Upijanie smutków przerywa mi wysoki blondyn, który ot tak dosiada się do mnie i
zamawia whisky.
-Co taka ślicznotka robi sama w nocnym klubie?
Zagaduje po włosku, przenikając mnie wzrokiem.
-To samo pytanie mogłabym zadać tobie.
Śmieje się w głos, ale po chwili bez zastanowienia chwyta
moją dłoń i porywa na parkiet.
-Nie powiedziałam, że chcę zatańczyć.
-Bo nie zapytałem.
Łobuzerski uśmieszek wkrada się na jego usta, a dłonie
błądzą po moich pośladkach. Wodzi nosem po szyi, powodując ciarki na moim
ciele. Wypity alkohol szumi mi w głowie, tak po prostu zapominam, że mam
męża, który cały czas walczy o nasze małżeństwo. Liczy się chwila. Tu i teraz.
Blondyn popycha mnie na ścianę i mocno do niej przyciska. Wpija się w usta,
miażdżąc je namiętnie. Po paru chwilach odrywa się ode mnie i ciągnie w stronę
łazienek. Wpadając do środka zderzamy się z jakimś mężczyzną. Blondyn nic sobie
z tego nie robi i nie przestaje mnie całować. Jednak owy mężczyzna przerywa mu,
gwałtownie odciągając go od mojej osoby. Dopiero wtedy orientuję się, że jest to Bartosz. Nieznajomy wymierza cios, ale Kurek zdążył zrobić unik.
Po chwili pięść Bartka ląduję na twarzy blondyna. Pociąga mnie za rękę i
wyprowadza z toalety. Brutalnie wsadza do auta i odjeżdża spod klubu.
-Po to ci była ta rozłąka? Żebyś mogła się pieprzyć z
nie wiadomo kim?
-Bartek…
Przerywa mi, uderzając dłonią w kierownice.
-No pytam się, po to?!
-Nie.
Zaprzeczam, czując słone łzy na policzkach.
-No to kurwa po co?!
-Nie kocham cię.
Milknie, wdychając głęboko powietrze.
*
Przepraszam.
Wiecie za co.
Będę się powtarzać ,ale muszę powiedzieć Ci po raz kolejny ,że rozdział jest świetny. Całe opowiadanie jest magiczne i wyjątkowe. Czekam na kolejne strzępki z niecierpliwością. :)
OdpowiedzUsuńWikii :( Nie rób mi tak. Teraz mi smutno.
OdpowiedzUsuńsmutno mi :( no weź się no czemu ona go nie kocha? :(
OdpowiedzUsuńTak bardzo jak uwielbiam to opowiadanie, tak bardzo smucę się. Bo Bartek zasługuje na miłość, ale na silę to nie to. Dlatego współczuję jak najbardziej :(
OdpowiedzUsuńIga łamie serce nie tylko Bartkowi - mi również :c
OdpowiedzUsuńSmuteczek.
OdpowiedzUsuńJa jej kompletnie nie rozumiem. Mieć takiego wspaniałego męża i go po prostu nie kochać. Dobrze, że to tylko opowiadanie, bo inaczej chętnie bym ją znalazła i udusiła gołymi rękami.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam. ; )
widzę, że nikt nie zadał tego pytania... A jak wróci jej przyjaciółka? Przecież przez to, że Bartek wyciągnął Igę z klubu, Zośka została tam sama....
OdpowiedzUsuńtakże tego.. szkoda mi Bartka jak cholera. ale wydaje mi się, że problem nie leży tylko w tym, że "Iga go nie kocha". problem leży po obu stronach. Może poświęcał jej za mało czasu? nie wiem, cholera no. -.-
OdpowiedzUsuńno kurwa, sorry
OdpowiedzUsuńMożesz mnie przepraszać wiecznie, naprawdę nie będę się obrażać ani nic, tylko pod warunkiem, że zawsze będziesz wracać z takim czymś. Jeśli nie - złamiesz mi serce, tak jak ona złamała je Bartoszowi, którego ostatnio nawet lubię.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Kurkiem ale moje nastawienie do jego osoby się zmienia. Dobrze że rozstali się teraz i cierpią tylko we dwoje.Iga stara się być twarda ale mam wrażenie że coś w niej pęknie i na nowo poczuje coś do swojego męża.
OdpowiedzUsuńPięć rozdziałów a ja jestem uzależniona.Przypadek?Nie sądzę.
Bartosz wreszcie poznał prawdę.
OdpowiedzUsuńNiezbyt przyjemną i bardzo bolesną.
Ale czy rzeczywiście ona go nie kocha?
Ja cały czas co do tego mam wątpliwości.
To wszystko jest takie cholernie smutne. Bartek musi się czuć strasznie i nie wiem czy jest to bardziej ból, żal, czy niezrozumienie. Z jeden strony boli go postepowanie żony, ona go rani. Ma do niej żal, a ponad wszystko nie mógł tego zrozumieć. Teraz kiedy wie jak wygląda sytuacja jest mu zapewne jszcze trudniej. Ale czy można winić jego żonę o brak miłości co do jego osoby? Myślę że nie. Jednak kiedy nie była przekonana do ślubu, to powina jasno o tym powiedzieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko; )
Zaczynam się zastanawiać kto bardziej cierpi - Iga czy Bartek. I postawię chyba na Bartka...
OdpowiedzUsuń